kwi 02 2006

Nieobecny.


Komentarze: 8

Co mam napisać? Że  jak zwykle bezgraniczne  szczęście trwało tylko chwilę i  zanim przyjdzie kolejna w miarę radosna chwila minie sporo mniej rodosnych chwil?
Spacer. Bardzo długi, bardzo miły spacer. Z jego ust dało się słyszeć "to dobrze, że w twoim życiu znów wszystko się układa". powiedziałam, że fakt, że układa się i że nigdy tak bardzo nie cieszyłam się, nie czekałam ze zniecierpliwieniem wieczora.
a wieczorem? wieczorem nie działo sie zupełnie nic. był oczywiście telefon, że przeprasza, że nie chciał, żeby tak wyszło. wierzyłam mu. ufałam, że było tak jak mówił. nie byłam na niego zła. byłam po prostu zawiedziona i zła na siebie, na swoją naiwnosć dziecka. i po powrocie do domu jak dziecko  płakałam.
Zbyt wiele dłoni chce pocieszać. Zbyt wiele ust na siłę chce zamykać żalące się usta. A gdy tylko chce się wyrwać, oni miłymi słówkami rozkazują zostać. To przeraża. To zniechęca. Ucieka się teraz od każdych ust, uścisków i dłoni.


"Czasami wolę być zupełnie sam
Niezdarnie tańczyć na granicy zła
I nawet stoczyć się na samo dno
Czasami wolę to niż czułość waszych obcych rąk."

awe_anka : :
08 kwietnia 2006, 16:27
Rzadko kiedy ludzie wiedzą, jak zareagować, jak zachować się, by pomóc...
Nadzieja.
08 kwietnia 2006, 16:26
długość dźwięku samotności
pufka
07 kwietnia 2006, 17:24
aniuś znam to... znam to wszystko życzę żeby chociaż tobie bylo w życiu dobrze
07 kwietnia 2006, 15:21
Co za duzo to niezdrowo, tak?
07 kwietnia 2006, 13:54
Ładny blog. Podobają mi się notki, naprawdę. Nie o każdym mógłbym to powiedzieć... będę wpadać, jak nie zapomnę. Pozdrawiam i powodzonka życzę.
02 kwietnia 2006, 13:30
Coma.
Nie wiem, co Ci napisać.
W głowie jakiś totalny bałagan. Może tlyko to, że to, co każdy z nas przeżyje jest jego. Nic innego, nic szybciej ani później. nauczyć się sam od siebie. Swojego życia.
diabelski(czarny)aniool
02 kwietnia 2006, 13:17
...każdy ma jakieś \"środki\", którymi chce ukoić swój ból... Ja nigdy nie miałam odwagi tego zrobić... Wiele razy trzymałam żyletke... Ale wymiękałam... Nawet tego nie potrafiłam zrobić... Jakaż ja jestem żałosna!
A co do \"niego\" to i tak Ci zazrdoszczę... Ja nie czekam już na nikogo... Nikt nie przyjdzie... A wczoraj... Each... Jak siedzialam i patrzyłam na Jego rękę, w której trzymał papierosa... Ta ręka była mi kiedyś tak bliska... Czułam ją... Siedzialam i patrzyłam na nią... Wszystko wracało... Kryłam \"świeczki w oczach\"... Przy każdej lepszej okazji wychodziłam: to do łazienki, to na dwór... Ale wracałam... I ona nadal tam była, z tą różnicą, że władała następnym papierosem... Bałam się spojrzeć na Niego... W oczy... Nie wiem czemu... Może bałam się spotkania naszych wzroków... Może bałam się, że nie ujrze już w tych oczach tego co kiedyś... Wiec siedziałam i patrzyłam na jego dłoń...

Cholera! Prawie pół roku minęło,
02 kwietnia 2006, 13:10
Ja nadal jestem zdania, że tylko my sami możemy wyjść z naszych problemów. Mimo, że wiele osob mnie przekonauje, że to inni ludzie mogą nam pomoc to dalej obstaje przy swoim. Tylko my mozemy samym sobie pomóc, o ile oczywiście nie podetniemy sie od świata.

Dodaj komentarz