paź 08 2005

W mocnych ścianach nadziei.


Komentarze: 10

Dziwne. Ta, która potrafiła pisać i pisać, byle tylko przelać uczucia na papier albo na ekran, już nie potrafi. A może nie chce. A może  to tylko brak czasu. Tej wersji się trzymajmy. Tak bardzo pochłonięta nauką ( śmiech wariata ), że nie dostrzega tego, co dookoła.
A może nie chce dostrzegać? A może żałuje. Żałuję, fakt. Tych wszystkich chwil, kiedy to przelałam krew lub łzy za coś zupełnie niewartego niczego więcej jak tylko zapomnienia. Tych chwil żałuję najbardziej. Wśród stereotypów i ludzi bez wiary dążyłam wciąż do jakiegoś nieokreślonego celu. Żeby tylko dalej i dalej. A wszystko to, co mi stało na przeszkodzie nazywałam złem. Płakałam pod wpływem wszystkich i wszystkiego. Swoje własne szczęście potrafiłam zmienić w coś, co potem nazwałam koszmarem. Moja wina. Moja wina.

Ślepa byłam na dobro. Mimo, że posiadałam tak wiele uważałam, że nie mam nic. Mam ich. Choć z każdym dniem jest ich coraz mniej, oni są nadal. Na nich mogę liczyć. A w chwilach zwątpienia mogę wiedzieć, że pomogą mi się przebudzić i ocknąć.


A jak kochałam tak (nie)kocham.

awe_anka : :
Grainne
22 października 2005, 12:16
Tytuł notki bardzo, bardzo mi się podoba. Nadzieja, która nie jest złudnym płomieniem, a mocnymi ścianami. Tego i mi trzeba by było...
21 października 2005, 20:06
A mnie dawno tu nie było... :*
Kumcia
17 października 2005, 17:35
ja nigdy nie umialam przelac na papier ani nawet na ekran..uczuc,emocji,mysli..zawsze powstaje cos innego niz bym chciala..ale ciagle staram sie!Wazne,ze sa i zeby byli:)
12 października 2005, 09:01
Duża wrażliwość kobietę cechuje. Czasem lepiej uśmiechnąć się cynicznie i obejść bokiem. Bo nic innego nie pozostaje jak śmiać się światu prosto w twarz. I nie wierzę, że nie dostrzegasz.

Ale kochałaś [a przynajmniej tak to zdefiniowałaś]. Czyli jednak istnieje. I wierzyć należy. Mieć nadzieję [i tutaj posyłam uśmiech naszej Nadziei. :)]
Nadzieja ==> poza czasem
09 października 2005, 11:56
Bo Ty masz jeszcze w sobie odrobinę tej dziecięcej naiwności. U mężczyzn to dłużej chyba. Najpierw nam ją zabiorą. Potem dopiero swoją pogrzebią!
poza_czasem
09 października 2005, 10:55
No właśnie... Zauważyłem że Cię ostatnio na blogach brak... Czego to przyczyna ,to już nie powiem ,bo pojęcia o tym nie ma :]

Nadzieja => Miłość nie istnieje? HA. Ja wierzę :]
08 października 2005, 22:10
oni są najwazniejsi! bez nich naprawde zycie byloby koszmarem... dobrze ze ich masz:)
08 października 2005, 20:43
Dziwny jest ten świat...
korzenna
08 października 2005, 18:40
hm
Nadzieja.
08 października 2005, 18:14
Jak to nie potrafisz Panna? Właśnie przykład dałaś że jest inaczej ;)
Ja mam dzisiaj dzien kontestacji męskiej inteligencji. To odnośnie ostatniej linijki notki Twej bo to się wiąże oczywiście. Bo skąd wszystkie problemy jak z nie-kochania. Ech.. nie rozpisuję się bo jakieś niepożądane oczy mogą wykraść uczucia.

Co do tej naiwności (co u mnie) to ja mam podobnie. I właśnie mi zarzucono że to głupie, niepotrzebne i że ogólnie powinnam dorosnąć. A najgorsze to właśnie usłyszeć coś takiego z ust kogos na kim zależy.. co z tego ze komuś nie zalezy.. co z tego.

Przecież Miłość nie istnieje... ech.

Dodaj komentarz