lis 28 2005

Listek figowy.


Komentarze: 6

Z pewnością wszyscy tak mamy, że gdy przychodzi choroba stajemy się bardzo marudni. Ja właśnie teraz jestem chora i marudna. Dobrze mi z tą marudnością. Wszyscy muszą słuchać mnie, przytakiwać i podstawiać mi wszystko pod nos. Niestety choroba ode mnie odchodzi. A szkoda. Już się zaczęłam przyzwyczajać.

Dziś rano dużo płakałam. Od godziny 9.00 do 14.00 nie przestawałam płakać. Czasem tylko płacz zmieniał się w krzyk i lament. Źle mi było, źle. No cóż. Tak czasem bywa, że nie wszystko idzie po naszej myśli. A jeszcze częściej jest tak, że nic nie jest po naszemu. I wtedy się płacze. Wtedy ja płaczę. Teraz już mi zdecydowanie lepiej, mimo, że nie zmieniło się zupełnie nic. Tyle tylko, że już mnie boli głowa  od słuchania samej siebie.

awe_anka : :
03 grudnia 2005, 16:03
Płacz... Lamnet... Krzyk... A pozniej... Cisza.
KusKa
30 listopada 2005, 19:35
Czasami tak jest jak się jest chorym. I czasami tak jest, jak człowiekowi źle, bardzo źle... ;(
29 listopada 2005, 09:27
Wszystko z czasem odchodzi. Ale w przypadku choroby to pozytyw. Płacz oczyszcza, łzy krwią duszy. Tylko nie za często by wypadało bo można się wykrwawić.
28 listopada 2005, 20:52
dobrze ze choroba odchodzi, bo inaczej wszyscy inni by odeszli ;)
poza_czasem
28 listopada 2005, 20:44
Czasem warto jest posłuchać siebie. Można się ciekawych rzeczy dowiedzieć.
28 listopada 2005, 19:30
Tuuulę. A głowa powinna przywyknąć. Żeby słuchać się.

Dodaj komentarz