Nienasycenie.
Komentarze: 4
I czułam się tak, jakbym się ludzkim uczuciem bawiła. Jakbym dla własnych potrzeb lekceważyła potrzeby innych. I teraz jest mi wstyd przed samą sobą, że będąc tak blisko niego, bo przecież w jego objęciach, cieszyłam się, że wszystko dzieje się w pobliżu innego, że na innego mogę patrzeć. I ja się nawet w tamtej chwili zastanawiałam, czy to aby czasem nie szczęsie, bo przecież obejmują mnie te ramiona, dotykają te dłonie, przez które tyle nocy nie spałam, za którymi tyle tęskniłam. A jednak nie. Jednak nie szczęście. Choć przy każdym mocniejszym uścisku nogi same zginały mi się w kolanach jakby były z waty. Rozdarta jestem. Rozdarta na pół.
Na moich oczach dotykał inną. Na moich oczach prowadził ją na naszą ławkę i na tej właśnie ławce rozmawiał z nią tak, jak ze mną rozmawiał. Byłam zazdrosna. Tak cholernie zazdrosna. Bo... bo ja mogę. On nie. Okropność ze mnie wychodzi. Egoizm i ... typowe babskie zachowanie. Czasem samej siebie mi szkoda.
Siedziałam na parapecie, napisałam od koleżanki smsa do niego, że może to głupie, ale przyjechałam po to, żeby choć chwilę czasu spędzić z nim. Dziewczyna, z którą siedział przeszła obok. I podszedł on. Taki spokojny, taki ... swój. I stał. I patrzył. I tak jak chciałam, resztę czasu spędziłam z nim. I tłumaczył, i mówił, dotykał, przytulał. I wyznawał. Wyznał tyle, że już w połowie wiedziałam, ze zbyt dużo tego. Że jestem osobą, która nie wie czego chce. Bo nie chciałam tego słyszeć. Nie tam, nie wtedy. Nie wiedząc, ze ktoś inny jest zaraz obok. Bo myślami byłam jakby bliżej tamtego.
I niby tak dobrze, tak (niby)szczęśliwie, tak miło. A mam ochotę siąść i płakać. I rozczulać się nad samą sobą.
Przepraszam, ale z braku czasu nie będę komentować waszych notek, choć blogi odwiedzać będę. Po prostu brak czasu. Nie wymagam, zebyście i moje komentowali.
A rade dasz. Bo nie ma co sie rozczulać. Ściskam.
Dodaj komentarz