Komentarze: 5
Chwila czasu. Mała maleńka chwila, by pozbyć się z dzisiejszego dnia tego, co najgorsze. Potem zabieram się do pracy. Przygotować kilka rzeeczy, kilka przeczytać, pouczyć się, orobić, przepisać, znaleść, wyprać. Mam na to... bagatela 2h!
Najchętniej usunęłabym ten dzień z pamięci. Pełen zakłamania, czekania na zbawienie, na zrozumienie, ktore nie przybyło rzecz jasna. I ten komputer bym wyrzuciła. Nie da się na nim zupelnie nic pisać.
Do klatki schodowej z uśmiechem na twarzy. Nie dla innych. Dla siebie samej. Zamknęłam za sobą drzwi, kilka nieodwzajemnioych uśmiechow do rodziny. Zamknęłam się w swoim pokoju i... i chyba w tej właśnie chwili spostrzeglam, że to staje sie już monotonne. Że kazdy moj dzień wygląda tak samo. po każdym powrocie ze szkoły płaczę jak dziecko. Bo, o dziwo, to w szkole dzieje się najwięcej. To tam coś tracę i ostatnimi czasy niewiele zyskuję.