Komentarze: 4
Zgasiłam wszystkie światła. I, za Boga, nie pamiętam, co słyszałam, jaka to była muzyka. Mniemam tylko, że coś w rodzaju SDM. Może Renia. Albo po prostu standardowo - jak zawsze w takich chwilach - Guano. Oparłam się o ścianę, nogi dociągnęłam do siebie tak, że na kolanach głowę oparłam splatając o nie ręce. Po chwili trwającej może 10, może 20 minut wstałam, zapaliłam lampkę i zaczęłam pisać. O tym, do jak bardzo dziwnych wniosków dochodzę ostatnimi czasy. jak bardzo zaczynam dziwaczeć. Pękam bardziej i bardziej wtedy, gdy dochodzę do wniosku, że snując te swoje myśli, swoje rozważania, że mam rację. Jak najbardziej.
To boli. Co wieczór wychodzę na balkon, siadam na krzesełku. Często zabieram i coś do picia, bo przecież idę tam z myślą, że będę tam długo. Bo nie przywykłam płakać tak na raz dwa. I siedzę, i myślę, i na zmianę świruję od myśli, których we mnie pełno i uspokajam się od wmawiania sobie, że przecież to są tylko brednie. Tylko moje urojone brednie.
"A mówią, że nie ładnie mieć myśli złe. Trochę ich mam. Zabierz sobie ile chcesz. Za każdy błąd zapłacze się. Później łzy podgrzeję i wyparują Bóg wie gdzie. Nie umiem już próbować sił. One niech spróbują mnie. Każda sobie weźmie część."
Czasem zastanawiam się, dlaczego Bóg piszę wielką literą. Może to przez to, że inni tak robią, więc tak wypada. Ale nie o mnie mowa, gdy słyszy się o średniowiecznych ciemnotach XXI w. W wielu sprawach mam swoje własne poglądy. Albo nie mam ich wcale, ale nie można wtedy mnie zaliczać do żadnej z grup.
" Co ja o Bogu sądzę? Czy wierzę? Ja ufam, że można nie mówiąc pacierzy po prostu w Niego uwierzyć z tego wielkiego zdziwienia".
Najgorsze jest to, że za wszystko winię siebie. To tak, jakby ktoś wbił Ci nóż w pierś i śmiał Ci się prosto w twarz, a Ty myślałbyś, że z pewnością zawiniłeś czymś, że może wypadałoby go za to, co Ci zrobił przeprosić. ja po prostu wierzę jeszcze w drugiego człowieka.